niedziela, 1 września 2013

czarno-biało

Kolejna zeszłoroczna sukienka.
Materiał zawołał do mnie "MAMO!" przy przeglądaniu allegro i od razu wiedziałam, że powstanie z niego model 120 z Burdy 10/2011, bez naszywania koronki oczywiście, bo ten efekt zapewniła sama tkanina. Zmiany w stosunku do oryginału dotyczyły skrócenia (model jest dla kobiet wysokich, choć wątpię, by były one zadowolone z dziwacznej oryginalnej długości) i zmiany linii dekoltu - dodałam pęknięcie, żeby się przypadkiem nie udusić w czasie noszenia (wciąż niewytłumaczalne zostaje dla mnie upodobanie Burdy do dekoltów albo do pasa albo do "dołka"). Rękawki i dół obszyte lamówką, co skutecznie rozwiązało dylemat "stębnować na biało, czy na czarno?".

4 komentarze:

  1. sliczna ta sukienka, a z tymi dekoltami to masz racje, ja juz nie wykrawam nawet dekoldu przy robieniu wykroju tylko robie po swojemu....wzor jest sliczny...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś specjalistką od szycia. Sukienka bardzo ładna.Jak zdobędę wykrój to też sobie taką uszyję.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieżle Ci to idzie...
    a powiedz mi: czy szykujesz na siebie wykrój rozmiaru z tabeli? bo mnie jakoś nie pasują suma sumarum.... niby wymiary pokrywają się z tym co napisane ale jak już uszyje to to po prostu za duże jest... a jak pomierzyłam dzieci to okazało się że to jakieś niedorostki! trzylatka wg burdy 68 a czterolatek ledwo 74...

    OdpowiedzUsuń
  4. faktycznie dekolt byłby duszący- i to nawet bez cudzysłowu. Właśnie sobie przypomniałam, że kiedyś uwielbiałam golfy..... dziwna byłam! Im starsza tym dekolty większe- strach pomyśleć co będzie za 20 czy 30 lat! ;-)

    OdpowiedzUsuń