sobota, 14 września 2013

ubluzkowienie

Klęska urodzaju bluzkowego. Po spontanicznych zakupach zeszłorocznej wiosny odkryłam, że to bardzo przydatna część garderoby i postanowiłam popełnić kilka własnych.

Burda 5/2012, model 110B, z tym, że nie kroiłam po skosie, a prosto. Model jest przedziwny - dla kobiet z gigantycznym biustem, ale bez bioder. Żeby się ładniej układała, dodałam pęknięcia po bokach, inaczej zatrzymywała się i wypuczała na wyjątkowo mało twarzowej wysokości. Z uwagi na wyjątkową obszerność świetnie sprawdza się w czasie upałów.



Burda 4/2013, model 106. Przemiła długość, bardzo ładnie się układa. Nauczona poprzedniczką już zawczasu dodałam małe pęknięcia, choć były tu zdecydowanie mniej potrzebne.



Szycie krok po korku 1/2012, model 7A, przedłużony o listwę na dole, bez niej przy byle ruchu wyłaził na wierzch pępek z przyległościami. Po tej zmianie - szalenie komfortowy ciuch. 



I pomyśleć, że kiedyś nie lubiłam łączek... ;)

2 komentarze:

  1. Taka radosna jesteś na tych zdjęciach, aż miło popatrzeć. :) Ubluzkowienie fajne. A ja w tym roku przeżyłam usukienkowienie. I też odkryłam, ze to bardzo praktyczne, bo zakładam sukienkę i nie martwię się, czy mi dół pasuje do góry. :)))
    Miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  2. tez widze ta radosc na Twojej twarzy, i tez sie usmiecham,wlasciwie to moglabym spopiowac ten tekst wyzej, tez owladnela mnie mania sukienek, ale Twoje bluzeczki sa przeurocze...:))

    OdpowiedzUsuń