czwartek, 24 kwietnia 2014

Mianownik


Kto pracuje w oświacie, wie, że od czasu do czasu nauczyciel, nawet taki, który nie jest nauczycielem, a psychologiem, musi zdać egzamin na wyższy stopień awansu zawodowego. W moim przypadku – nauczyciela mianowanego. Kto szyje, wie, że taka okazja jest doskonała, żeby zmontować sobie nowy ciuch. Zwłaszcza jeśli się okazuje, że w szafie brak czegoś stosownego, co nie będzie białą bluzką i czarną spódnicą.

„A był sierpień, pogoda prześliczna…”

Sprawdzony dawno temu wykrój na sukienkę z wąską spódnicą (Burda 7/2011, model 110) wymagał drobnych tylko modyfikacji, żeby pożenić wymagania nieprzewidywalnego polskiego lata, oficjalnej okazji i zbliżającego się wielkimi krokami terminu. Wydobyłam zatem z zapasów dwa rodzaje lnu, przedłużyłam na wykroju szwy ramion tworząc kimonowe rękawy i rezygnując ze wstawek na bokach zrobiłam zaszewki. W ostatnim przed krojeniem momencie uznałam, że ułatwię sobie życie jeszcze bardziej i nie będę robić kieszeni. 

  
Za to na łączeniu góry i dołu doszyłam całkiem spontanicznie (a więc i trochę sobie to życie jednak utrudniając) tasiemkę, schodzącą się z przodu w uroczą kokardkę. Tego typu wykończenia, paseczki, kokardeczki i tasiemeczki jakoś się mnie ostatnio trzymają. 
 

  Musiałam doszyć do górnej części podszewkę, bo len w pepitkę okazał się gryzący, co z połączeniu ze spoconą skórą groziło drapaniem się w niestosownych, jak na okazję, miejscach. Oczywiście okazała się ona, ta podszewka, trochę jakby za krótka i trochę jakby nierówna, ale doszycie bawełnianej taśmy uratowało sytuację i z pewnością poprawiło wizualnie wnętrzności ciucha. Mają teraz taki trochę staromodny sznyt, który w tym wykonaniu bardzo mi się podoba.

Ps.: Egzamin zdałam :-)

2 komentarze:

  1. Bardzo mi sie podoba sukienka. I z taka nuta nostalgii sie kojarzy i ta kokardka i ta koroneczka. Powodzenia na egzaminie

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje pani mianowana :)
    Sukienka śliczna :)

    OdpowiedzUsuń