Wokół
rosną kominy. Szyte, dziergane, wzorzyste, jednobarwne, kolorowe,
stonowane, wełniane, bawełniane, po prostu las kominów! No i ja też mam.
Całkiem własne, całkiem recyclingowe i całkiem praktyczne.
Ex-spódnica (która w zależności od światła była ciemnozielona lub oliwkowa, kameleon po prostu) i ex-koszulka:
Ex-spódnica (która w zależności od światła była ciemnozielona lub oliwkowa, kameleon po prostu) i ex-koszulka:
Elementem odmładzającym metrykę są guziki...
Ex-koszulka,
a nawet dwie - jedna na karę zasłużyła podjeżdżaniem wyżej nerek (a
przecież nie wyrzucę takiego fajnego wzoru z koralików!), a druga -
niekontrolowanym rozrostem w obwodzie:
Resztka
wełny odpłaszczykowej i ex-koszula (z cudnej w dotyku mięciutkiej
szarej bawełny i o kroju tak zbliżonym do mundurka harcerskiego, że aż
się chciało drużynę zakładać i beret):
z guzikami własnymi, a jakże:
te guziki są świetne :D
OdpowiedzUsuńfajne komino-szale
OdpowiedzUsuńKominy extra a guziczki cudowne, jeszcze ładniej wyglądają w realu:)
OdpowiedzUsuńGenialne guziczki :D
OdpowiedzUsuńA ja zrezygnowałam z pójścia na Architekturę na rzecz Budownictwa dwa miesiące temu, mam nadzieję, że nie będę żałować, bo matura już za pół roku :D
Zapraszam też do mnie na LOSOWANIE biżuterii :)