niedziela, 4 września 2011

uguzikowienie

 Dawno nie lepiłam, a jak już ulepiłam, to się nie mogłam zabrać do zdjęć, a przecież jest się czym pochwalić. Na guziki mnie mianowicie wzięło. Kolorowe, soczyste i moje własne.



Wykorzystałam wreszcie matryce zrobione kiedyś tam dawno i ilości prawie przemysłowej, ze względu na ograniczoną pojemność piekarnika (oraz ograniczone siły przerobowe - dwa dni lepiłam, a później tydzień mi to jeszcze ręce wypominały) nie wszystkie, a chyba nawet nie większość.












I tak powolutku je wykorzystuję. A to do kwiatka doszyję, a to wymienię guziki w bluzce, a to yoyo wykończę... W dni, w które świat przypomina burą szmatę zarzuconą na okno, otwieram sobie pudełko z nimi i chłonę kolory, wzory, faktury... i od razu mi się humor poprawia :)

8 komentarzy:

  1. Powalający efekt. Myślę, że powinnaś zająć się handlem takimi cudeńkami. Cieszyłyby się wzięciem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał. Te guziki to prawdziwy skarb. Jakbym znalazła skrzynkę zakopaną gdzieś na plaży i w środku były by takie oto guziki byłabym niezmiernie szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uroczy zestaw! A można wiedzieć z czego są zrobione, bo surowiec wydaje mi się znajomy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki, kochane :-)
    Surowiec to oczywiście fimo.

    OdpowiedzUsuń
  5. jeeeju, jakie boskie!
    Dziękuję za wizytę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie ładniutkie, pozazdrościć:)
    Pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. kolejny raz zaglądam i cieszę oczy.

    aż mnie chęć nachodzi by z tej czystej zazdrości porobić foremki do swoich guzików ;)
    inne niż do tej pory robiłam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przesliczne,soczyste,"pyszniaste" ,,,czas wykorzystac je bizuteryjnie.

    OdpowiedzUsuń