Skoro za oknem już na pewno wiosna - bez ryzyka przylatują stada motyli, żeby się jej (tej wiośnie) nie chciało za daleko odchodzić. Chyba, że do lata ;)
Zestaw na zamówienie i to nie byle jakie, bo weselne. Moje motyle robiły za główną dekorację w tak ważnym dla pani Ady dniu (pękam z dumy!):
I cała masa nowych owadów:
Kolejne zamówienie - zestaw jak na mnie nietypowy, wszak kocham się w soczystych kolorach, ale klientce się spodobało. Pastelowe motylki zdobią pokoik jej córeczki:
A
na sam koniec wygrzebana z zakamarków czasu lampa. Osobiście przeze
mnie drążona i wiercona tykwa, malowane akrylowe kryształki i otrzymana
od znajomej podstawka. Mam wrażenie, że robiłam ją sto lat temu... Pięknie prezentuje się na stole, szczególnie kiedy nie ma konkurencji w postaci innych źródeł światła.
śliczne są te motylki, mojej córci też na pewno by się spodobały
OdpowiedzUsuń